Negocjacje kryzysowe - czyli jak rozmawiać z człowiekiem, który chce skoczyć

Od dwóch tygodni jestem na projekcie.  Czeka mnie jeszcze wiele nauki. Wczoraj i dzisiaj uczestniczyłam w dwudniowych warsztatach - Jak przekonać kogoś do czegoś. To mogą być sytuacje neutralne, np. chcę sprzedać ten oto telefon ale bywa tak, że natrafimy na kogoś, kto nie chce z nami rozmawiać. To są tzw. negocjacje kryzysowe.

Wczoraj wykładowca naszej grupie dał pewne zadanie:
Sytuacja była następująca:

Kolega prosił nas ( każdego z grupy miał swój czas) byśmy zadzwonili do jego sąsiada, przyjaciela. Ten przyjaciel chce zeskoczyć z bloku. Musieliśmy go od tego dowieźć. Nasz kolega był w drodze z lekarzem prowadzącym. Miał dotrzeć do nas w 20 min. Naszym zadaniem, było porozmawiać z niedoszłym samobójcą, aby ten nie skoczył.
 
Jak byście zaczęli taką rozmowę? Ciekawe o co byście zapytali?  Pierwsza myśl to panika, błaganie takiej osoby, by nic sobie nie zrobił, prawda? Tymczasem na wszystko jest odpowiedni sposób.
Dowiedziałam się tego właśnie na tych warsztatach.
U nas dyskusja wyglądała mniej więcej tak:

Koleżanka 1 : Słuchaj, my się nie znamy ale znam twojego przyjaciela. Spadłam z wózka. Proszę cię, przyjdź do mnie i pomóż mi wstać

Reakcja wykładowcy - Nie mam czasu. Nie obchodzi mnie to i rzucił słuchawką. ( koleżanka chciała odciągnąć go od barierki). Nie udało jej się

Koleżanka 2 : Słuchaj popsuł mi się komputer, a mam pilną sprawę do załatwienia. Proszę Cię przyjdź do mnie.
Reakcja wykładowcy: rzucił słuchawką
Kolega nr 3 : Zrezygnował z udziału. Nie wiedział co powiedzieć.

I przyszła kolej na Przystojną Gosię

Cześć. Nie znamy się zbyt dobrze, ale dobrze znam twojego przyjaciela, ja mieszkam na IX piętrze. Paweł poprosił mnie bym z Tobą porozmawiała. Chcesz skoczyć z bloku, tak?

Reakcja wykładowcy: Tak

Co się stało, że chcesz coś takiego zrobić?

Żona mnie zdradziła
Faktycznie nieprzyjemna sytuacja. Mnie też mąż zdradzał notorycznie. Doskonale rozumiem co czujesz, dlaczego  chcesz skoczyć. Świat Ci się zawalił ( współczuwanie emocji) - za to zostałam pochwalona. 

Ale później zrobiłam błąd  ( może wszystko się wyjaśni? albo znajdziesz sobie inną kobietę)  ( nie oceniaj, nie dawaj rad, zero komentarzy) NAD TYM MUSZĘ POPRACOWAĆ.
Powiedz mi, jak się z tym czujesz?
No jak to jak? Nie mam dla kogo żyć, jestem  nieudacznikiem, bez pracy, jestem chory na schizofrenie 
A czy mimo wszystko, jest coś dla ciebie co jest najważniejsze w życiu?
Odp. Dzieci ( odpowiedział nieśmiało)
Potem już rozmawialiśmy grupą. Pojawiało się pytanie za pytaniem.
Dlaczego dzieci są dla ciebie najważniejsze w życiu?
Odp. Bo są dla mnie wszystkim
A jak lubisz z nimi spędzać czas?
Lubię z nimi chodzić na basen
Dlaczego lubisz z nimi chodzić na basen?

Bo są szczęśliwe
Czyli najważniejsze w twoim życiu są dzieci, uwielbiasz z nimi chodzić na basen, bo są wtedy szczęśliwe, tak? [ PARAFRAZA]
Tak 
Potem znowu zostałam pochwalona ( wpływając na jego negatywne emocje - w tym przypadku strzał w dziesiątkę) 
Wyobraź sobie że już skoczyłeś. Wokół ciebie zbiera się tłum ludzi, przyjeżdża policja, podchodzi twoja żona z dziećmi - właśnie wróciła z zakupów. Twój starszy  syn podchodzi, by zobaczyć, co się stało i widzi swojego Ciebie leżącego. Podbiega do ciebie, chce cię obudzić, chce cię przytulić ale już nie żyjesz. Twój syn nie jest w stanie niczego zrobić, przywrócić cię do życia. Jak myślisz, co on w tedy poczuje? Jak bardzo będzie cierpiał? 
Nie zastanawiałem się nad tym
[ wtedy wykrzyknęłam - to się zastanów - tego nie można mówić] 
Zamiast tego: można powiedzieć:
A zastanawiałeś się na tym co może cię spotkać jeszcze dobrego jak nie skoczysz?
Nie wiem
Czy nie sądzisz, że będziesz mógł nadal chodzić z dziećmi na basen? Może warto poczekać, ochłonąć z taką decyzją? ( tu już mamy pytania sugerujące, ale jednocześnie nie brzmiące jak złote rady)
Nie wiem, może.
A co może stać się twoim dzieciom jak skoczysz?
Będzie im smutno
Co jeszcze?
Będą płakać.
Czy jesteś przekonany że skok to najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji?
Nie
Nie skoczył a właściwie przyjaciel przyjechał z lekarzem.
Udało się człowieka uratować.

Nie bez powodu nasz trener już po pierwszym spotkaniu w Osiecku, nazwał mnie typem przyjacielskim. Podobno w życiu mam  i będę mieć najtrudniej. Natomiast ten, kto dba o przyjaźń ze mną - Niech wie, że może zawsze na mnie liczyć. Natomiast ten, kto o nią nie dba - może o mnie zapomnieć.
Tyle na dzisiaj









Komentarze

Anonimowy pisze…
Bardzo mi się podobam ten wpis :)

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 3

Związki osób słabosłyszących, głuchych

Odnośnie implantu Decyzja o operacji