Jak przeżyłam...Siedem godzin pracy bez procesora mowy

Dzisiaj był piątek trzynastego, i zaspałam do pracy. Nie poszłam na siódmą jak zawsze, lecz na dziewiątą, na dodatek.. zapominałam nałożyć procesor i w pracy funkcjonowałam bez implantu. 

To było trudne. Oczywiście powiedziałam o tym, że go zapominałam, ale sam fakt że np robiłam coś i chciałam o coś zapytać był problemem dla mnie wielkim, bo bez implantu czułam, jakbym słyszała przez zamkniętą szybę. Taki mam ten kiepski słuch. 
Dobrze, że moje obowiązki nie wpływają zbytnio na komunikację, Nie muszę dużo gadać i słuchać by wykonywać swoją pracę, ale były momenty, gdy słuch tego dnia się przydał. Właśnie dostałam rzeczy do wprowadzenia, jakieś trudniejsze, i musiałam o coś dopytywać. Nie słyszałam koleżanki za bardzo. Bardziej polegałam na czytaniu z ust i domyślaniu się. Tego dnia praktycznie zamknęłam się i skupiłam na pracy. Nie brałam udziału w dyskusjach, nie usłyszałam kawałów, żartów. Przyuważyłam tylko, że reniferek J ma kolczyki. Wczoraj był w lodówce, i miał na sobie szpilki ( szkoda że nie zrobiłam fotki.  Miałam też wrażenie, że się wydzieram,  jak chce coś przekazać lub  wytłumaczyć co zrobiłam, i co trzeba jeszcze zrobić. Wierzcie mi nie zamierzam zapomnieć już więcej procesora mowy
Wczoraj byłam w kinie na Wszyscy Moi Mężczyźni. Bardzo pozytywna komedia. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 3

Związki osób słabosłyszących, głuchych

Odnośnie implantu Decyzja o operacji