Odnośnie implantu Decyzja o operacji
Dzisiaj
dostałam linka od koleżanki z takim artykułem.
Ja cały czas narzekam na rozmowy telefoniczne, to
jest bariera – której nie potrafię przeskoczyć, a może nie chcę. A może nie mam
pomysłu jak to zrobić?
Od trzech lat piszę z koleżanką, która nosi aparat
słuchowy i pewnego wieczoru wyszła propozycja, że do siebie zadzwonimy i
sprawdzimy jak się słyszymy. J
Miałyśmy dwa podejścia, bo raz ja to
zaproponowałam, ale ona jakoś chyba się bała. Jak też się bałam i to jak J
Ale któregoś wieczoru ona wyszła z taką inicjatywą
a ja podjęłam te wyzwanie, i podałam numer telefonu.
Zadzwoniła do mnie: Miała bardzo ładny głos ( i
powiedziałam jej, że nie słychać żadnych wad wymowy), natomiast mój głos
opisała jako dziecinny J
Rozmowa była – właściwie nie pamiętam dokładnie o
czym rozmawiałyśmy, typu co robisz, słyszysz? ale w trakcie, zarówno ona
jak i ja zaczęłyśmy mówić zdecydowanie za szybko. I przede wszystkim to
dla nas dwóch był ogromny stres, więc zakończyłyśmy dwuminutową rozmowę.
A potem omówiłyśmy tą naszą pierwszą rozmowę na
Facebooku. I nagle wpadłam na pomysł: że mogłybyśmy do siebie dzwonić i
np. czytać sobie jakieś fragmenty książek.
Obydwie mamy darmowe połączenia, więc luz.
Musimy do tego wrócić. I to będzie nasza taka
rehabilitacja. Jak Wam się podoba taki pomysł?
Zawsze będę powtarzać, że
każdy przypadek i każdy pacjent inaczej może zareagować na implant, co nie
znaczy, że nie można tracić nadziei. Jeżeli nie słyszysz, lub słyszysz naprawdę
kiepsko i każdego dnia uświadamiasz sobie, jak bardzo ‘’zjadasz słowa’’ a
czasami zdania, podczas rozmów, to czemu nie spróbować?
Wydaje mi się, że
osoby, które studiowały, chodziły do masowej szkoły i które utraciły słuch
bardzo późno albo znienacka, po ukończeniu pełnoletności, będą miały dobre
postępy, ponieważ zachowały pamięć słuchową. - Tak jak ja. Natomiast nie
wypowiem się, co do osób, które straciły słuch, jako dziecko, lub urodziły się
głuche, lub prawie głuche.
W serialu Dr. Hause
opisany przypadek był faktycznie przekłamany!
Po przebudzeniu i zaraz
po operacji, pacjent nic nie słyszy na operowane ucho.
Dla przykładu tuż po operacji
implantu napisała znajoma (a nawet chyba dwie), czy ja już słyszę… i musiałam
jej wytłumaczyć jak to działa.
To jest tak: po operacji masz W SOBIE tylko PRZECIEŻ TĘ część
podskórną i nic jej nie zasila, PRAWDA? Dlatego wtedy się jeszcze nie słyszy.
Pierwsze dźwięki docierają do
ciebie dopiero po podłączeniu zewnętrznego procesora mowy, na wizycie po
miesiącu od operacji, to właśnie wtedy można mówić o efektach, to jest właśnie
ten moment. Efekty mogą przyjść w chwili podłączenia procesora mowy, lub kilka
dni po podłączeniu. Każdego kolejnego dnia może być tylko lepiej.
Pierwsze docierające do Twych
uszu dźwięki, mogą być dla Ciebie … dziwne. Ja się czułam jakbym siedziała w
helikopterze i ktoś do mnie mówił przez megafon. Słyszałam taki głos
nosowy.
Jak bym mogła Ci to
zobrazować?
A tak, że możesz palcami
zatkać nos i coś powiedzieć do siebie.
Teraz rozumiesz?
Teraz wiesz jak brzmiały
pierwsze słowa?
Oprócz tego słowa
docierały do mnie z ‘’ pogłosem’’ i z opóźnieniem. To było tak, że ja coś
mówiłam i koniec zdania zlewał się z początkiem zdania, musiałam odczekać.
Trudno było mi się skupić na rozmowie.
Implant nie przywraca słuchu,
jak na przykład niektóre operacje, natomiast mi wyleczył szumy uszne, które
bywały uciążliwe, nie dawały mi spać...
Powiem tak, po OPERACJI
CZUŁAM TE SZUMY, JAKO MELODIĘ
PO PODŁĄCZENIU TA
MELODIA takie pik pik ……..pik pik pik ……. Pik pik ……….. pik pik
pik. A potem zaczynałam zauważać, że ona zniknęła i po 10 dniach zaczęłam
słyszeć słowa i zdania.
Implant jest jak aparat
słuchowy wzmacnia słuch, pomaga ale go nie poprawia, nie leczy. A bez implantu,
słyszę tak cichutko, jakbym była w próżni, jestem jakby osobą głuchą… Boję się,
że kiedyś on się popsuje, staram się nie myśleć, w razie czego mam jeszcze
aparat słuchowy na drugie ucho.
Dodam jeszcze, że lubię swój
Implant, z chęcią go noszę, a aparatu słuchowego nienawidziłam.
I wiem, że np. do teatru ( a
ostatnio byłam w teatrze Kwadrat – bardzo duża sala – 7 rząd) nie mogłabym
pójść w aparacie słuchowym, bo nic bym nie słyszała i nie rozumiała.
Pamiętam jak jeszcze byłam
przed operacją- podjęłam decyzję i stwierdziłam że poddając się jej będę miała
wybór :
Mogę zakładać procesor lub
nie. Ta myśl była głupia i skrytykowana, nawet dostałam hejta, jak to???
Ale tak sobie myślałam, w końcu nawet jak stracę te 90 db. , To zostaje
mi jeszcze 75 db w drugim lepszym uchu i aparat słuchowy na to ucho. Takie
miałam myśli i ich nie zmienię
Gdy go zobaczyłam po raz
pierwszy i położyłam obok aparat słuchowy – pomyślałam, Boże jaki ten implant
duży….
Ale na szczęście implant mi pomógł
Ale dopiero po około
dziesięciu dniach od podłączenia zewnętrznego procesora mowy. W żadnym wypadku
nie bądź przerażony, tym moim opisem, bo to były moje początki. Po dziesięciu
dniach od podłączenia procesora, coś zaczęło się ‘’normować’’ a potem było
tylko lepiej.
Ja to tłumaczę sobie
tak, że ucho się w tym krótkim czasie ''wybudziło''.Tak jak budziło się po
operacji tylko, że ja tego nie słyszałam, w takiej barwie pełnej dźwięków,
ponieważ nie miałam wtedy procesora mowy - czekałam na niego miesiąc i w tym
czasie używałam aparatu słuchowego na drugim uchu -75db.
Postawiłam wszystko na jedną
kartę, w momencie, kiedy naprawdę nie widziałam dla siebie już żadnego ratunku.
Równie dobrze mogłam umierać. I nawet chciałam. Możliwe, że ty też jesteś
teraz w takiej sytuacji, więc Cię rozumiem.
Decydując się na implant
chciałam mieć wybór.
Ja, młoda osoba, która powinna
cieszyć się życiem, nie cieszyła się nim. Było mi wszystko jedno. Przed
operacją czułam się naprawdę głucha. I od tego czasu przez długi okres czułam
wtedy taką niemoc, bezsilność…Chciałam funkcjonować a nie mogłam i
dlatego moja koleżanka dała mi rozwiązanie,
załatwiając mi wizytę w szpitalu na Banacha. Ona chciałabym spróbowania czegoś
nowego! Była dla mnie kimś, kto mnie pchnął do przodu, i za to jej będę do
końca dni dziękować! To była dla mnie szansa, a zarazem wielka niewiadoma.
Byłam pewna, że to taki drugi aparat słuchowy…, Że nic to nie zmieni. Ale cóż
mi wtedy pozostało? Koleżanka tak się postarała, umawiając mnie ze znajomym
panem doktorem.
I wiesz co?
Nawet w tamtej chwili myślałam
- nie o sobie, ale o innych ludziach... O koleżance która mi pomogła. Nie
mogłam jej zawieźć i powiedzieć, że się boję. I chyba nie miałam wyjścia
Rozumiem autorkę, po prostu
jest na anty do implantu i czasem tak to bywa, że intuicyjnie po prostu czegoś
nie chcemy i bronimy się przed tym rękami i nogami.
Czytając o obawach osób, które
zastanawiają się nad operacją często powtarzają się lęki takie jak
- stracę resztki słuchowe
( ja osobiście uważam, że na minus 90 db - to już się ledwo co słyszy.
- boje się operacji, narkozy,
osłabienia organizmu
- boje się, że będę leżeć na
stole operacyjnym i nie będę mieć już na nic wpływu
- boje się, że się zawiodę
- boję się, że się nie
przyzwyczaję do implantu, wolę te moje aparaty ..
- boje się, tego jak będę
wyglądać mając na sobie implant ( obawa mężczyzn, którzy noszą krótkie
włosy)
- Boję się wydatków związanych
z implantem. Operacja, pobyt w szpitalu jest darmowy, natomiast gdy implant Ci
się zepsuje może być różnie. Powiem Ci że w zestawie dostajesz zapas mały ale
jednak zapas 4 rożków - już skorzystałam, mikrofonów, a np jak spali Ci
się zasilacz - można kupić uniwersalny za 38 zł zamiast za 500 - ja tak
zrobiłam. Natomiast w chwili obecnej nie trzeba używać baterii - które
kosztują. ( baterie do aparatów też kosztują) . Są dwa akumulatory, które
ładujesz - używając prądu.
Dla mnie ten czysty
dźwięk implantu, i to że nie muszę tak się wysilać ze słuchem - jak w przypadku
aparatu słuchowego, jest ogromnym ułatwieniem.
Ja na przykład nie
lubiłam nosić aparatu słuchowego. Zwłaszcza tego pierwszego. Miałam kilka
ustawień, ale denerwowało mnie, że pomimo że go noszę to w nim nie rozumiem.
Czyli minęło dużo czasu, a ja w nim nie dostrzegałam efektów, i dobrych stron –
tylko zmęczenie i tą świadomość – że mam na sobie bardzo drogie urządzenie.
I teraz sobie tak myślę,
że może, dlatego mnie to denerwowało, bo denerwowało to moich bliskich,
kolegów, byłego chłopaka, moją mamę, przyjaciółkę? Może, dlatego nienawidziłam
tego aparatu słuchowego, bo kilka razy słyszałam ‘’ załóż aparat’’ jak go
miałam na sobie, albo nie miałam bo byłam już zmęczona…lub ‘’
kupiła ten aparat i nadal w nim nic nie słyszy’’, może, dlatego nie chciałam go
nosić, bo nawet jak go zakładałam, nie byłam w stanie nadążyć za rozmową na
lekcji w szkole, lub porozmawiać z chłopakiem, który mi się podoba i musiałam
wiecznie ‘’ udawać, że słyszę’’ udawać ‘’niedostępną’’. Liczyło się dla mnie
tylko to, by się nie skompromitować, tym – że noszę aparat słuchowy, a jak nie
miałam tego aparatu – liczyło się dla mnie tylko to by nie przyznawać się przed
ludźmi do swojej niepełnosprawności.
A czy będzie tak
u Ciebie? Zależy od tego czy chcesz się przekonać.
Może po prostu musisz zostać wyrzucony na śmietnik, potraktowany
jak ktoś, kto się już do niczego nie nadaje, tak jak ja - by zdobyć się
na ten krok?
A może się
zakochać i non stop nie rozumieć, co on do Ciebie mówi? I wstydzić się prosić
by powtórzył?
Tego nie wiem
Ty też tego nie
wiesz, a może już wiesz?
Komentarze