Rozdział 2


Siedzę z Anią w pierwszej ławce i czekamy na kolejną lekcję. Chłopaki jak zwykle rozrabiają. Edmund cały czas opowiada jakieś kawały, których nie rozumiem.

Do sali wchodzi matematyczka. Wszyscy milkną. Nikt nie chce być pytany. Każdy czuje przed nią respekt, zwłaszcza ja.

Nic dziwnego:  Jest to osoba ok. 60 tki, w koku i zielonej garsonce, postawna, wysoka, masywna. Przypomina nam niemiecką guwernantkę. Wczoraj chłopcy dali jej ksywkę: Hilda. I tak już chyba pozostanie.

Mam złe przeczucia, które mnie nie mylą.

Klasówka – mówi zadowolona. Cała klasa zaczyna protestować.

 Mogłyśmy iść na koniec – mówi do mnie Ania.

 Mówiłam ci, że ja się stąd nie ruszam – próbuje zostać przy swoim zdaniu.

 Ale dlaczego, nie rozumiem twojej postawy?

W pierwszej  ławce lepiej jest mi się skupić.

– I dostawać jedynkę za jedynką. Teraz pozostaje mi się tylko modlić – mówi do mnie wściekła Anka, wyrywa kartkę z zeszytu i robi znak krzyża, jak przed modlitwą. Edmund wybucha gromkim  śmiechem.

Spokojnie – mówię do niej. Jednak Ania nie jest spokojna.

Za nami siedzi Łukasz ( łysy) , który szturcha ją po ramieniu.

Odwal się! Mówi do niego wściekła.

To przestań walić tym długopisem bo ludzi wkurzasz! – odpowiada jej.

Ja staram się w skupieniu rozwiązać przykład. Gdy kończę sprawdzam go jeszcze raz, a potem biorę się za następny.

Tym razem Anka szturcha mnie. Chwilę później matematyczka stoi obok nas.

Nie rozmawiamy – mówi do Anki.  Jeszcze jedna taka próba i zabiorę ci kartkę.

 Wie pani co? Może pani ją zabrać już teraz – opowiada moja koleżanka z ławki, a potem wychodzi z klasy. Matematyczka od razu sprawdza pracę. Na szczęście dostałyśmy po dwójce.

Michał cieszy się ze swojej piątki, tak głośno, że cała szkoła słyszy.

Po lekcjach zaczepia mnie Ania.

 Majka, wpadniesz do mnie?

 Nie mogę, obiecałam rodzicom, że od razu po szkole wracam do domu – odparłam z żalem.

nie daj się prosić.

Ania w sumie ma rację. A obiecałam sobie, że już więcej nie będę się izolować.

 Ok. Masz rację – zmieniam zdanie. Chodźmy więc do ciebie.

 

W drodze rozmawiamy o chłopakach z klasy. Ania mówi, że to takie duże dzieci. Na przykład dzisiaj klasowa męska paczka ( Kuba, Edmund, Łysy i Seba i Michał) na angielskim grali sobie w karty). Do gry zapraszali nas, ale nic sobie z tego nie zrobiłyśmy.

 O zobacz, Michał z Wiolką.

Faktycznie widzę ich przytulających się siedzących na ławce w parku.

Ania, przejdziemy od innej strony, po co ich stresować – proponuje.

No ładnie. Wygląda na to, że będziemy mieli w klasie parkę zakochanych. – podsumowuje Ania. Ile im dajesz?

Nie rozumiem.

 Jak myślisz ile razem wytrzymają. Ja im daje ze dwa tygodnie.

 Coś ty! Widać, że połączyło ich uczucie. Ja myślę, że będą razem rok. – odpowiadam.

Zabawna jesteś. W tym wieku, i ten typ chłopaka. On nie wytrzyma jednego roku z jedną panną.

 Co to znaczy ten typ chłopaka?

 Podrywacz. Klasowy podrywacz.

Czy Ania ma rację?

Czy Michał jest klasowym podrywaczem? Dzisiaj nawet zagadał do mnie.

Powiedział: heja Majka.  A Seba się na mnie patrzył. Nie rozumiem dlaczego? Byłam brudna czy co? Chciałabym zapytać o to Anię, ale pewnie coś sobie ubzdurałam, dlatego zachowam to dla siebie.

Koniec gadki o Michale, i tak jest zajęty. Co myślisz o innych chłopcach z naszej klasy? Podoba Ci się któryś?

Nie. No coś ty! Ale Kuba jest pomocny i sympatyczny. Edmund z Łukaszem są zabawni i tacy wyluzowani. Wszystko traktują tak na luzie.

Szczególnie angielski. Całą lekcję grali w karty. A ten facet kompletnie nie potrafił ich uspokoić.

 

Wchodzimy do domu Ani. Słyszę z kuchni głos jej mamy, ale nie jestem w stanie zrozumieć co do mnie mówi, więc nie reaguje.

 Mama pyta czego się napijesz?

 Aaa. herbatę poproszę, odpowiadam.

Po chwili siedzimy u niej w pokoju. Pokój Ani jest przestronny, w niebieskie ściany i białe meble.

 Ładnie tu. Ja niestety dzielę pokój z młodszą siostrą.

 Chciałabym mieć rodzeństwo.

 Zawsze jest tak, że chcemy to czego nie mamy.

 racja. Zgadza się ze mną Ania. A potem  oglądamy zdęcia z jej wakacji. Ania była na Krecie, w miejscowości Agios Niklas. Opowiada mi o tej miejscowości. Zazdroszczę jej. Teraz wiem, dlaczego jest tak ładnie opalona.

Jej mama przynosi obiad. Mięso. Nie lubię mięsa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 3

Związki osób słabosłyszących, głuchych

Odnośnie implantu Decyzja o operacji