Wypróbowałam system FM na uczelni

Witajcie.

Ostatnio zdecydowałam się wypróbować system FM na studiach. Było to dla mnie nowym doświadczeniem, zarówno pod względem lepszej słyszalności, jak i zaobserwowaniem '' różnych reakcji wykładowców. Chciałabym o tym  napisać.


O wypożyczeniu systemu FM, myślałam od dłuższego czasu, właściwie od momentu, kiedy się dowiedziałam, że istnieje taka możliwość, dzięki uprzejmości Polskiej Fundacji Osób Słabosłyszących.



Istną rzeczą jest fakt, że do tej pory na zajęciach wspomagałam się jedynie implantem. Oprócz tego siadałam blisko wykładowcy i czytałam także z ust. Niestety nie wszystko słyszałam, ponieważ ktoś mówił bardzo szybko, ktoś za cicho. Oczywiście implant mi pomagał, ale nie w stu procentach. Najgorzej mam ze zrozumieniem obcych  nazw nazwisk, ale to chyba naturalne przy niedosłuchu.

Dzień przed wykładami napisałam na forum naszego kierunku

Jutro przyjdę z pewnym sprzętem:))) 

Tak by przygotować dziewczyny  do nowej sytuacji. W końcu w trakcie wykładu miałam mieć słuchawki na uszach, jakbym w najlepsze sobie słuchała muzyki, a przecież tak nie było. 

Ok, przejdę do meritum.
Na pierwszym wykładzie,
Wyjęłam te swoje skarby i widziałam taki przyjazny uśmiech dziewczyn. Nie mam pojęcia czy one zdawały sobie sprawę, co to jest, i do czego to służy. Nie pytały mnie o to.
Podeszłam do pierwszej pani ( od wykładu) I powiedziałam:
To jest system FM. Czy mogła by to pani założyć?
A pani mi odpowiedziała: 
- A czy to nagrywa?
Ja na to:
-  Nie. Ale dzięki temu będę lepiej słyszeć.
Pani na to:
- No dobrze,  ok.
Trzeba było poczekać, aż mikrofon zadziała.  Szukałyśmy miejsca, gdzie przyczepić mikrofon, w ostateczności, pani trzymała go w ręce, a nadajnik schowała do kieszeni tuniki.
Potem powiesiła go na przedramieniu jak torebkę:)
Pani z pierwszego wykładu, bardzo szybko mówi, i ma ogólnie dużo ciekawych informacji do powiedzenia, sporo też żartuje, więc system FM mi się przydał. Tym bardziej, że omawialiśmy fajne tematy :) Ale oprócz tego dziewczyny się odzywały. Słyszałam je, w miarę ale tego system FM już nie zakodował, bo nie chciałam upominać wykładowcy, by mikrofon chodził po sali.
Pojawiła się wtedy moja myśl:
skupie się, i poradzę sobie, nie będę robić niepotrzebnego zamieszania. Więc nic nie mówiłam, że mikrofon powinien chodzić po sali. A i inne osoby nie zdawały sobie z tego sprawy.
Jeśli chodzi o drugiego wykładowce. Tutaj był problem.
Zapytałam tak, jak poprzednio:
czy mógłby pan to ( pokazując na mikrofon) zaczepić o marynarkę?
A pan odpowiedział:
-  że wolałby nie. 
Doznałam szoku. 
Zorientowałam się, z czego wynika jego niechęć i powiedziałam:
ale będę słyszeć tylko ja w słuchawkach. Pan  myślał, że ten mikrofonik jest dla wszystkich, że jak będzie mówił to w całej sali będzie słychać mikrofon i koleżanka, która doskonale zna moją tajemnicę, przechodziła akurat obok i powiedziała do niego: 
- Dziewczyna słabiej słyszy, niech pan to założy.
- . I on no dobra, ok.
Przez chwile pomyślałam: - po co ja robię taki cyrk???... 
Zwątpiłam w to wszystko. Jak niewiele mi potrzeba, by zwątpić, by stracić tą pewność siebie. A z drugiej strony,  obserwowało go ze trzydzieści moich koleżanek i chyba zrozumiał, że w  sumie nic go nie kosztuje, zaczepić ten mikrofon o kołnierzyk marynarki
 Jeszcze mówiłam jak przypiąć, bo na początku był za daleko i nic nie słyszałam. Pan mikrofon schował za marynarkę, więc grzecznie poprosiłam by go odwrócił. 
Zauważyłam też, że ten dźwięk raz jest taki mikrofonowy, a raz wzmocniony ale słabszy, ale głupio mi było mu zwracać uwagę.
Jeszcze pomyślałam sobie:
 przecież on puszcza nam prezentację, więc nie muszę go słyszeć, bo wszystko jest na rzutniku.
I tutaj się myliłam.
Chyba nie pamiętałam poprzednich wykładów, bo Pan mówił bardzo dużo z głowy a ja dzięki systemowi naprawdę sporo słyszałam. Na dodatek nie musiałam się na pana patrzeć, jak zazwyczaj. Bo ja się zawsze patrzę na ludzi,  rozumiałam lepiej niż w samym implancie. Wykład też był ciekawy.
Na trzecim wykładzie, 
Podeszłam do kobiety i była podobna sytuacja z przypięciem mikrofonu i początkowo był schowany za bluzką, poprosiłam by go odwrócić.
-Pani oznajmiła, że to jest skomplikowane, ale się udało.
I właśnie tutaj też bardzo dużo skorzystałam, bo na wykładzie tej kobiety, zawsze miałam wrażenie, że za cicho słyszę.
Pamiętam taki jeden dzień, jak nic nie słyszałam.
System naprawdę się przydał. Tylko tutaj też dziewczyny się wypowiadały, a mikrofon nie chodził po sali, ale starałam się skupić.
Podsumowując:
Spotkałam się z trzema różnymi reakcjami. A wykłady miałam z trzeba różnymi wykładowcami.  Ludzie nie wiedzą chyba co to jest system FM,
pytania typu :
czy to nagrywa, albo świadomość że to jest zwykły mikrofon, który rozbrzmiewać będzie po całej sali. Ale było o wiele lepiej niż w samym implancie.

A jak jest szansa, by było  lepiej, to trzeba to zmieniać.

My, niedosłyszący mamy prawo do tego, by żyć, istnieć, odbierać jak najwięcej informacji, rozwijać się  a nie wegetować.  :)







Komentarze

Na szczęście nie miałam takich problemów ;)
Po prostu tylko nadajnik na szyję dawałam wykładowcom. Mówiłam, że to jest System FM, który pomaga mi słyszeć, czy mogliby założyć ;)
Tylko jeden profesor się śmiał, bo poprawiałam antenkę :D Ale to ten śmieszny wykładowca. xD

Zobaczymy w VI semestrze czy będą nowi i czy będą problemy robić :)
Od jednego profesora słyszałam "nie ma problemu tego nosić, a dzięki niemu będę lepiej słyszeć" po prostu tak rozmawiałam z wykładowcą po zajęciach ;)

System FM na uczelni używam od grudnia.

Ale to prawda co z tego mówią, że myślą, że to jest dyktafon... dlatego nie chcą nosić.
Ale u mnie nie ma kombinacji z mikrofonem ;) bo to tylko na szyję się zakłada i już :) A ja tylko mam stopki. Nic nie mam na szyję ani w kieszeni. Pierwszy FM no nauczyciele miały problem z zakładaniem, bo właśnie tak jak na zdjęciu ;) ale jest zepsuty.
No kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Trzeba szukać, szukać i się prosić. No niestety. Taki nasz los, ale jak coś to pomaga to warto. Troche miałam na sobie tego sprzętu: implant, okulary, słuchawki od systemu FM. Sporo tego i to wszystko by lepiej słyszeć, widzieć i uczestniczyć w zajęciach. Jeszcze zgubiłam gdzieś pilot od implantu. Myślałam, że w szkole, w sklepie ale wydawało mi się że nie. Spadł pod stół u babci w kuchni, Masakra. Za dużo tych sprzętów, kabli ...
Zdarzało mi się na jednym wykładzie antenka się zaplątała w trakcie wykładu i efektem tego, że nie słyszałam co mówił wykładowca, tak po prostu zniknął zasięg i do tego szum. Ale nie chciałam "przeszkadzać" jemu w prowadzeniu wykładu.. Więc włączyłam mikrofon implantu i implantem pomagałam.. Oczywiście nie przyznałam, że było coś nie tak ;)
Najgorzej, jak coś przestaje działać w trakcie. A my tak już mamy, że nie przerywamy, tylko siedzimy milcząc do końca.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 3

Związki osób słabosłyszących, głuchych

Odnośnie implantu Decyzja o operacji