2 czerwca Pora pisać pracę podyplomową, tylko że ja robię wszystko inne.


Wróciłam do domu i od razu zabrałam się za mycie okien. Potem za robienie obiadu. Potem serial

W końcu usiadłam i kolejną godzinę zastanawiałam się nad wydawnictwem, czytałam o wszystkich trzech jednocześnie. jeszcze czytałam materiały z wykładów. 
Wybrałam jedno.
Potem zmieniłam zdanie i wybrałam inne.
To już moja ostateczna decyzja!!!
Napisałam historię wydawnictwa ( źródło Wikipedia ale w sumie swoimi słowami). To fragment o tym jak wydawca zmieniał co kilkanaście lat nazwę, ale chyba będę musiała to usunąć.
na razie zostawiam, potem spisałam nagrody,  ale tak chaotycznie, potem laptop mi nawalał ( ładowarka słabo ładuje), popłakałam się, położyłam, bo coś jeszcze innego mnie zdołowało i nie mogłam się skupić. Potem zaczęłam pisać z ludźmi na czacie i tak minął mi dzień.
Międzyczasie zgodnie stwierdziłyśmy, że nie czujemy tej pracy.
Jeśli chodzi o drugą pracę podyplomową, którą miałam oddać do 30 maja. Nadal nie mam książki
Wysyłka miała być w poniedziałek. Nic dziś nie dostałam. Jak jutro kurier się nie skontaktuje to wyjdę z siebie!  
Czy Gosia zdobędzie ten dyplom?
Czas pokaże.
Na razie jestem w  czarnej...
Będąc na sobotnim zjeździe słuchając wykładowców, pomyślałam:

Wracam do domu i biorę się za pisanie pracy podyplomowej.

Po czym po zajęciach pojechałam do babci. A od niej do rodziców, gdzie przenocowałam.
Niedziela minęła mi na spacerku do Powsina i powrotem, obiadku u mamy, aż w końcu znalazłam się u siebie, ale była niedziela wieczór więc nic z tą pracą nie ruszyłam.
Plan był taki:

Od poniedziałku
Jak byłam w sobotę u babci, to pytała kiedy przyjadę. mówiłam że w niedzielę, ale w niedzielę już nie miałam siły, więc w poniedziałek zamiast pisać pracę, spakowałam dla niej obiad i pojechałam na Bielany.
Wchodzę do kuchni a babcia z pudełkiem lodów, które jej kupiłam ostatnio. Dużo ich nie zostało, więc, ja piłam swój koktajl ze słoika ( Buraki, banan, sok porzeczkowy, lód, imbir) a potem poszłam na spacer do Lasku Bielańskiego i do sklepu po kolejne lody.
A potem błogie lenistwo na tarasie


Dziś  Moja praca nad tą pracą podyplomową dziś wyglądała tak: 
wywalenie śmieci, 
zakupy ( odpowiednich miękkich ręczników i płynu)
Zakupy nr 2
zakupy nr 3

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 3

Związki osób słabosłyszących, głuchych

Odnośnie implantu Decyzja o operacji